Wieczór...
Kraków...
Mary śpi...
Mnie dusi kaszel, a Głowa rodziny strzela do jakichś zombiaków... Rzadko mu się zdarza, ale się zdarza:) Zwłaszcza jak się Głowa przegrzewa od różnych ważnych spraw:) A takich u nas ostatnio dużo. Taki czas. Ale o tym jeszcze kiedyś:)
Wczoraj wieczorem - dość późnym - udało mi się skończyć kolejną makatkę. Właściwie matę. Dziś ją opstrykałam od wszech stron. Ale nie pokażę jej jeszcze, póki nie trafi do kogo ma trafić:)
Mogę Wam za to pokazać łóżeczka dla lalek jakie rok temu sprawiliśmy pod choinkę Marysi i jej młodszej ciut kuzyneczce - Tosi. Łóżeczka najprostsze - Ikea rulez:) Za to pościel uszyłam osobiście. Dziewczynki potraktowały prezent dosłownie i próbowały same ułożyć się w nich do snu:)
Wesoło:)
A na dokładkę literki Adasiowe:)
Kończę. Nie dajcie się chorobom! Kaszel (i nie tylko) rzecz paskudna...
Aniu literki jak zawsze super. Kibicuję Ci gorąco, bo pięknie Ci to wychodzi i chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny słodkie, zwłaszcza jak się pakują do miniaturowych łóżeczek ;)
Buziaki i zapraszamy w odwiedziny na Taklińskiego. Czekamy na Was :)*
Monika