piątek, 15 marca 2013

Cegiełka do cegiełki...

Sypie i sypie i sypie... I nie wygląda, żeby zamierzało przestać:) Miasto stoi
w jednym wielkim korku. Zresztą - nawet gdyby nagle przyszła mi ochota na jazdę autem, musiałabym najpierw z pół dnia odśnieżać auto i wyjazd. Wygląda na to, że przez całą zimę nie spadło tyle śniegu co przez ostatnie dwa dni...
Marysia dziś szalała w zaspach na podwórku z małą Wini i Dziadkiem. Cała trójka miała niezły ubaw:)








Jednocześnie chciałam poinformować, że roboty budowlane zakończone:)
Długo to trwało, ale jak już wspominałam nie było łatwo:) Wiedzy w temacie zbyt dużej nie posiadam. Te wszystkie betoniarki, koparki, dźwigi... Za dużo dla mnie. Dodatkowo i maszyna mi się buntowała. Stary dobry łucznik został w Krakowie, a pfaff mnie jakoś momentami słuchać nie chciał. Ale koniec końców się udało. Efekt obejrzycie sami. Najważniejsze jednak, żeby podobało się małemu Użytkownikowi:)










2 komentarze:

  1. Aniu, wiosna przyszła. Na pewno doładowała Cię energią :) A przynajmniej mam taką gorąca nadzieję, bo czekam na kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń